piątek, 26 stycznia 2018


Miłosne Pojednanie


Gilotyna spada zcinając kolejnego zkurumpowanego urzędnika  jego ciało  bez głowy zrzucają poczym  biorą następnego gdzieś miendzy nimi ja związana z kapturem na głowie rudowłosa z naszyjnikiem templariuszy dokturego nalerzałam ruch rewolucyjny adokładnie rzołnierze związali mnie i zaczeli prowadzici na  gilotyne gdziesz w odali nastał ruch to była osoba w granatowym ubraniu z kapturem przebiegła w popłochu przes rewolucyjny popłoch wskoczyła na budynki chwile rozejrzając sie i namierzając kogosi w tym samym casie   zcieli kolejnego nieszczensinika ku wiwatującemu tłumowi widziałam biegnoncą osobe po dachach wiocznie nacosi lub dokogosi sie sipieszyła wkoncu nadszła moja kolej zblirzałam sie ku gilotynie  ku simierci  osoba zdająca podąrzaci wmoim kierunku była coras blirzej zaledwie kilka metry odemnie wkoncu rozpoznałam kim był ten tajemniczy męszczyzna to był Assassyn  Arno Dorian osoba kturą tak naprawdę kochałam ale po ostatniej kłutni nieodywalisimy się dosiebie jusz bylam przy gielotynie gdy nagle Wparował Arno  wyszedł z tłumo zabijając dwuch strarzników w niebieskich mundurach nastempnie wszedł na podest generał rucił na niego swoich ludi na Arna na prurzno Arno niczym miszcz szermierki wyją miecz  jednemu przebił gardło a nastempnemu klatke piersiową ruszył wrost na generała Miałam okazie jusz opsewowaci jak walczy ale nigdy niebył tak czymsi zdeterminowanym  przez mysil mi przeszło morze jednak mnie kocha bo jagby nie to nie trudził by sie  ratując mnie wczasie gdy tak rozmysilałam o Arnieten skoczył z wysunientym ostrzem to było ukyte ostrze assasya i zabił tego kturego chciał mnie zabici stałam jak w ryta niemuc sie otrzinsnąci co łasinie sie stało Arno w tym wczasie wstał i odwrucił się domnie jego  tajemnicze spojrzenie wywarło namnie ciepło wsrotku 
wpatrywalisimy sie przez jakisi czas w siebie   poczym nnastępnie podszedł domnie  wyciągając miecz  jednym ciosem zgracją uwolnił mnie z  kaajdan nastempnie stanelisimy
ramie wramie ja i Arno   kontra  rewucjonalisci walce padło kilków arno  kazał ruszyci zanim posłuchałam go i rzucilisimy się w pogoni ledwo dotrymywałam Arnowi tempa ale sie niedawałam Arno widząc moje zmenczenie powiedział  Jusz niedaleko kochana  te słowa jagby dodali mi sił i mimo   zmenczena biegłam dalej wodali ujrzałam balon gotowy do lotu arno powiadiał rzebym wskakiwała usłuchałam razem z Arnem wsiedlisimy do balonu  przecioł liny  Arno lecz balon ruuszył Arno rzycił sie wpogoni biekł po budynkach uliczkah i znowu po budynkach asz nastompił dobry momęt i skoczył......

 stwierdziłam rze jusz nic niebendzie takie same Arno odpowiedział bendzie o ile tego zechcemy a ja nato naprawde w ro wierzysz   Arno hwile mysionc odpowiedział tak  następnie połorzyłam jego  moją renke na jego rence wpatrywalisimy sie w siebie nagle Arno zdołał z siebie wykstusici
Elise ja.....
nic wiencej niepowiedział gdzysz
pocałowałam go moje usta stykały sie z jego było naprawde wspaniale poraz pierszy czułam cosi czego od dawna nie czułam to uczycie gdy wiem rze kogosi kocham a ta osoba kocha mnie niewarzne rze nalerzymy do odmienych siwiatów ja do Templariuszy a on do Assasynów to zamiast porurznici   nas Pojednało poxcałunek  był długi nastempmie arno powiedział Kocham cię poczym odpowiedziałam ja ciebie terz i znów pocałowalisimy się wbalonie  nad Paryrzem było bardzo romantycznie  to był  najspanialszy ulewny dzien a potem noc jaką przerzyłam w całym swym życiu.



Koniec

 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz